Witam serdecznie, poprosiłem swojego przyjaciela rezerwistę, aby opisał swoje przeżycia z NSR. Procedury, potrzebne dokumenty i jak to wygląda od środka. Mam nadzieje, że opis przygody z wojskiem mojego towarzysza broni pomoże Wam w podjęciu niejednej decyzji.
Życzę miłej lektury, a autora posta serdecznie pozdrawiam i dziękuje za niezwykle dokładny, bezkompromisowy i prawdziwy artykuł.
Krótki poradnik jak zostać szwejem rezerwistą z aspiracjami na zawodowego szweja szeregowego.
1.
Chcesz zostać zawodowym żołnierzem Wojska Polskiego? Najpierw zastanów
się po co właściwie chcesz się pakować w tą robotę. Pieniądze? Zarobki
są całkiem niezłe jak na polskie warunki, około 3tyś na rękę wliczając
różne dodatki (piszę tu o stopniu szeregowego) jednak te pieniądze są
zupełnie nieadekwatne do wykonywanej pracy. Dlaczego? Służby,
kilkudniowe lub dłuższe poligony, częste szkolenia i wyjazdy- w
zasadzie brak życia prywatnego i czasu na jakiekolwiek sprawy osobiste.
Chcesz przeżyć przygodę, stać się prawdziwym mężczyzną a nie ciepłą
kluchą? Dużo zależy od jednostki do której trafisz na szkolenie, są
takie gdzie zostaniesz przepierdolony jak w starym wojsku, ale są również
takie, przy których hufiec harcerski wydaje się oddziałem komandosów. Są
też jednostki pośrednie, gdzie można się czegoś nauczyć, ale można też w
niedzielę wypić bimber od Krzycha robiony przez emerytowanego kolejarza spod Łodzi i wyjść na fajeczkę, kupioną po 2,50zł za paczkę od gościa
z Sanoka.
2. Załóżmy, że jesteś zdecydowany iść do
wojska, więc co dalej zrobić ze swoimi chęciami? Pewnie chciałbyś
od razu iść do szkoły oficerskiej? Jak nie masz plecaka ze stelażem i
jeszcze domontowanym żaglem to przejdźmy już do kolejnego punktu a ten
pomińmy.
3. Tak więc co jest w zasięgu zwykłego zjadacza
chleba? Żeby zacząć pracę jako zawodowy szeregowy należy najpierw
ukończyć służbę przygotowawczą (coś na wzór starej służby zasadniczej)
oraz odbyć co najmniej jedne ćwiczenia rotacyjne (nie wymagają tego
chyba w każdej jednostce, ale w większości na pewno, o tych ćwiczeniach
napiszę później). Jak dostać się na służbę przygotowawczą? Najpierw
zacznijmy od skompletowania dokumentów. Potrzebny będzie akt urodzenia,
CV, dowód osobisty, książeczka wojskowa i najważniejsze- wszystkie
dokumenty potwierdzające nasze wykształcenie, kwalifikacje i odbyte
kursy czy przynależność do różnych organizacji np. koło gospodyń
wiejskich czy nawet klub wędkarski, liczą się naprawdę wszystkie
dokumenty nawet najbardziej błahe. Dlaczego? Ano dlatego, że później są
za to naliczane punkty o których napiszę zaraz.
4. Co
dalej kiedy zebraliśmy już wszystkie dokumenty? Wsiadamy w auto /
autobus / pociąg / idziemy na piechotę do Wojskowej Komendy Uzupełnień,
oczywiście do tej do której jesteśmy przypisani (macie to wpisane w
książeczce wojskowej np. WKU Głogów) Na wejściu mówimy ochroniarzowi, że
chcemy porozmawiać z kimś od służby przygotowawczej, dostajemy
identyfikator i kierujemy się do wskazanego przez ochroniarza pokoju.
Wykładamy dokumenty na stół (nie pytę), mówimy w jakiej jesteśmy
sprawie i słuchamy, co osoba do której przyszliśmy ma do powiedzenia.
Dowiemy się, że służba przygotowawcza trwa 4 miesiące, szkolenia są
organizowane 3 razy do roku- w maju, we wrześniu i styczniu (chyba że
coś się zmieniło od 2013 ale wątpię). Następnie wypełniamy kilka
dokumentów, podpisujemy krwią cyrograf, że chcemy po służbie
przygotowawczej iść do wojska zawodowego i przechodzimy do najważniej
procedury, która zadecyduje o naszym dalszym losie. Do służby
przygotowawczej jest znacznie więcej chętnych niż miejsc, tak więc
dostają się tylko te osoby z najwyższymi kwalifikacjami. Są one
wyłaniane na zasadzie punktacji. Najbardziej punktowane są: kurs
spadochroniarza (5pkt), kurs nurka (5pkt), znajomość sztuk walki
np. krav maga (5 pkt). Do tego punktowane są np. prawo jazdy (czasami
wystarczy, że mamy kat. C i już mamy zaklepane miejsce na szkoleniu w
Centrum Szkolenia Kierowców Grupa, jak autor tego artykułu), punkty
są również za przynależność do różnych klubów, np. sportowych (nawet
jeśli graliście gdzieś w ostatniej lidze na kompletnym zapizdowie,
weźcie na to papier od trenera). Liczą się także wszelakie kursy np.
pierwszej pomocy, w moim przypadku zapunktowałem nawet przynależnością
do koła łowieckiego. Liczona jest nawet aktualna karta rybacka, nie
zaszkodzi wziąć czegokolwiek co świadczy, że ruszyliście kiedyś dupę z
domu i zrobiliście coś pożytecznego. Ile byście pkt. nie uzyskali, wasz
wniosek zawsze zostanie przyjęty. O tym czy wyjedziecie na szkolenie
dowiecie się około miesiąca przed nim. Zanim to nastąpi dostaniecie w
WKU skierowanie na badania psychologiczne do któregoś z wojskowych
szpitali np. do Bolesławca. Badania takie trwają nawet nawet 6-7 godzin
także warto zabrać ze sobą jakiś prowiant. Jak te badania wyglądają? Do
rozwiązania dostaniecie masę testów sprawdzających waszą inteligencję,
do tego rozmowa z psychologiem i badania pod kątem prowadzenia
pojazdów, które niewiele się różnią od tych wykonywanych w większości
zakładów pracy, gdzie wykorzystywane jest auto służbowe. Po pomyślnym
zdaniu testów pozostaje nam czekać na decyzję WKU, szpital sam już
przesyła odpowiednie dokumenty. Generalnie w momencie składania
dokumentów do WKU powinniśmy już mniej więcej wiedzieć o naszym
przyjęciu, zależnie od tego ilu punktów uzyskaliśmy. W moim WKU (Głogów) uzyskanie około 30 pkt gwarantowało przyjęcie, listę otwierał mój
znajomy mając ich 38, ostatnia osoba która się dostała, miała 28.
Wymagania mogą się różnic od regionu Polski, tak więc powyższe
porównanie jest bardzo ogólne.
5. Co kiedy dostaliśmy
informację, że dostaliśmy się na kurs i mamy stawić się do WKU? Taki
list powinniśmy dostać około miesiąca przed służbą. Stawiamy się o
napisanej w liście godzinie, razem z resztą "wybrańców". Dostajemy
karty mobilizacyjne (nie zgubcie tego), oraz dowiadujemy się do jakiej
jednostki i na jaką specjalizację dostaliśmy przydział. Może się
zdarzyć, że kilka osób z najwyższą liczbą pkt będzie mogło o swojej
specjalizacji zdecydować, reszta niech na to nie liczy. Po załatwieniu
formalności dowiemy się jeszcze jaki asortyment dostaniemy w jednostce (buty wojskowe, 2 pary mundurów, 2 koszule w kolorze khaki i inne
pierdoły jak plecak, który jeszcze nosił Janek z 4 pancernych). Dowiemy
się o finansach żołd wynosi około 660zł miesięcznie + różne dodatki to
w porywach dostaniemy około 780zł. Na koniec dochodzi odprawa w
wysokości około 1300zł.
6. Szkolenie rozpoczyna się na
początku stycznia, maja bądź września. Co zabrać ze sobą? Warto
pomyśleć o dodatkowych 2 koszulach w kolorze khaki, do tego oczywiście
bielizna w ilości wystarczającej do robienia prania raz w tygodniu. Z
ubrań cywilnych wystarczy wam to, w czym pojedziecie. Do tego rzecz
bardzo ważna- dobra maszynka do golenia lub żyletki. Można zabrać
również czajnik elektryczny i jakiś przedłużacz przydatny w momencie
kiedy baraki liczą 100 lat i prąd trzeba po kryjomu ciągnąć z puchy w
ścianie (ja tak trafiłem, ale to raczej rzadkość). Reszta wedle uznania,
grunt to się zmieścić w jednej większej torbie. Następnie stawiamy się w
wyznaczonej jednostce mając ze sobą kartę mobilizacyjną, którą
dostaliśmy wcześniej w WKU. Jest na niej wpisana data jak i godzina o
której należy się stawić do jednostki, generalnie jest to poranek.
Teraz przechodzimy do kolejnej ważnej części czyli pierwszego dnia w
wojsku.
7. Stojąc przed bramą jednostki i widząc tych
wszystkich zestresowanych ludzi, którzy tak jak my zaczynają szkolenie
może nam przyjść do głowy pytanie: "co ja tu kurwa robię?". Warto
sobie odpowiedzieć, ponieważ po przekroczeniu bramy wyjdziemy stąd
dopiero po miesiącu, czyli po przysiędze wojskowej. Pierwszy dzień
zaczniemy prawdopodobnie od śniadania, może nawet będzie dobre, ale nie
łudźcie się- 4 miesiące będziecie jedli chujnie, chyba że traficie
naprawdę dobrze. To wtedy jest ekstra chujnia i ziemniaki z wody i
proszku (Poznań). Generalnie da się przeżyć. Reszta dnia będzie
wyglądała raczej spokojnie, tj. wypełnianie dokumentów, strzyżenie,
dobór mundurów i reszty sortów odzieżowych (i tak się potem będziecie
wymieniać rozmiarami, bo pewnie dadzą jak leci i radźcie sobie leszcze)
oraz przydział do poszczególnych kompanii szkoleniowych, które to liczą
około 125 osób i dowodzi nimi osoba stopniem kapitana, dalej dzieli
się to na 3 plutony po około 42 osoby, którymi dowodzi najczęściej
sierżant, który to ma pod sobą 3 dowódców drużyn- kaprali bądź
plutonowych. Jest jeszcze szef kompanii w stopniu chorążych i tu panuje
jedna zasada. Szef jest albo człowiekiem do rany przyłóż, albo ostatni
cwel chuj jebany w dupę pierdolony sodomita. Innych nie ma. Pod wieczór
powinniśmy trafić do baraków, w których spędzimy kolejne 4 miesiące.
Standardy są bardzo różne, zależne od jednostki. Trafiają się pokoje 4-osobowe, ale gdzieniegdzie można też trafić trollownie po 20 ludzi w 1
pomieszczeniu. Przeważnie w barakach są pomieszczenia 8- 10-osobowe i 1-2
łazienki na piętro. Prawdopodobnie przeszkolą was od razu z podstaw w
ścieleniu łóżka, niektórzy nie nauczyli się tego przez 4 miesiące
szkolenia, mimo usilnych starań dowódcy i wozu wypierdolonego średnio 2
razy w tygodniu na korytarz. Warto wieczorem się zapoznać z
towarzyszami w pokoju, to z nimi głównie trzeba dobrze żyć. Co
odważniejsi przemycą jakieś pół litra, może być całkiem swojsko.
Generalnie w wojsku można trafić na zajebistych ludzi , można też trafić
na różnych pokurwieńców o IQ wróbla , czyli jak wszędzie. Tym sposobem 1
dzień jest za wami.
8. Typowy dzień w pierwszym miesiącu wygląda następująco.
6:00 pobudka
6:05 poranna zaprawa ( bieg 3km ) czasami zajęcia z musztry
6:30 poranna toaleta ( golimy się codziennie )
6:50 wyjście na śniadanie
7:30 apel poranny
8:10-14:40
zajęcia teoretyczne lub musztra. Co mamy na zajęciach teoretycznych ? Z
ciekawszych rzeczy to pierwsza pomoc , zajęcia o róznego rodzaju broni
czy z łączności , reszta to pierdoły
15:00 apel popołudniowy , dowódca powie jaki to jest zadowolony albo wkurwiony i pojedzie rowerem do domu.
15:20 obiad
16:00-19:30 dalej zajęcia teoretyczne lub musztra, dużo musztry
19:30 kolacja
20:00-20:30 jak dowódca waszego plutonu jest zadowolony to odbój, jak nie to musztra
20:30
-22:00 robimy rejony , czyli sprzątamy nasz pokój / piętro, póżniej
podoficer dyżurny was przejebie jak znajdzie pyłek kurzu. To jest też
czas na prysznic
22:00 capstrzyk czyli idziemy spać lub pijemy do 3:00 i rano zastanawiamy się co dalej zrobić z życiem.
6:00 pobudka i lecimy od początku
To
jest bardzo generalnie opisany dzień każdego elewa przez pierwszy
miesiąc służby , może się on różnić od jednostki lub humoru dowódcy,
zawsze można w l2 pobiegać po słońcu.
Weekendy wyglądają
trochę inaczej, mianowicie w soboty zajęcia są do obiadu, potem odbój. W
niedzielę mamy z atrakcji wyjście do kościoła dla chętnych, czas na
pranie czy np. na ćwiczenia fizyczne we własnym zakresie, czasami na
jednostce jest boisko do piłki nożnej więc zawsze można sobie jakoś
dzień zorganizować Wyjść na przepustki przez pierwszy miesiąc raczej nie
ma, chyba że jakieś poważniejsze sytuacje, o zaocznych można raczej
zapomnieć.
9. Miesiąc zleci szybciutko, w tym czasie
wdrożycie się w wojskowy tryb życia i poznacie na pewno ciekawy zasób
słownictwa. Jednym z najpiękniejszych dni w czasie służby jest
uroczystość przysięgi wojskowej. Nie będę się tu rozpisywać, sami
zobaczycie.Po przysiędze dostajemy przepustkę na weekend i przechodzimy
do konkretniejszego szkolenia. Następne 2 miesiące spędzimy głównie na
zajęciach w polu, doskonalenie umiejętności strzeleckich i innego
rodzaju treningi fizyczne. Ostatni miesiąc to szkolenie
specjalistyczne, czyli nasz przydział, który dostaliśmy w WKU np.
młodszy strzelec czy kierowca. Pod koniec szkolenia przyjdzie nam
podpisać 2 letni kontrakt na służbę jako rezerwista w którejś z
jednostek w kraju. W ramach tego kontraktu raz w roku dostaniemy
wezwanie na 30 dniowe lub krótsze ćwiczenia w wybranej jednostce i te
ćwiczenia musimy odbyć jeśli chcemy służyć w zawodowej armii. O ich
przebiegu nie będę wiele pisał, ponieważ mogą się diametralnie różnić
od podejścia jednostki do żołnierzy NSR. Można trafić na miesięczny
wyjazd na poligon ( tak mi się trafiło i dopiero tam poznałem prawdziwe
wojsko ) można też trafić na jednostkę która generalizując będzie miała w
was wyjebane , bylebyście sobie po miesiącu pojechali. Za każdy dzień
ćwiczeń dostajemy 70zł czyli 2100 za cały miesiąc, do tego dochodzi
premia 2000zł za odbyte dwa 30 dniowe ćwiczenia. Premię tę łatwo stracić
o czym przekonało się moich kilku znajomych z wyżej wspomnianego
poligonu. Po 28 dniach w lesie i powrocie do jednostki panowie po prostu
musieli napić( tak jakby nie robili tego na poligonie) za co dostali
karę w postaci 10/30 ujebanej pensji i brak premii. Krótko mówiąc poszli
się najebać za 2700zł każdy.
10. Dopiero po odbyciu
wszystkich powyższych procedur można starać się dostać do służby
zawodowej. Najprościej popytać w WKU gdzie aktualnie przyjmują, można
tez samemu podzwonić, numery są w internecie. Następnie trzeba się
dowiedzieć kiedy odbywają się egzaminy fizyczne , na taki egzamin
pojechać i go zdać najlepiej z oceną 5. Jak taki egzamin wygląda ? Są 4
rywalizacje - podciąganie , brzuszki , bieg 10x10 i bieg 3km
Jeśli zdaliśmy egzamin, dostajemy w jednostce przydział na konkretny etat i z tym świstkiem jedziemy do naszego WKU.
11,
W WKU kierują nas następnie na ostatni etap waszej przygody, czyli
badania lekarskie. I tu zaczynają się kurwa takie jaja, że nie będę mówił
bo bym odstraszył parę osób. Dość powiedzieć, że w moim WKU statystyka
przechodzenia tych badań wynosiła 30% czyli 7/10 chłopaków jednak do
zawodowstwa nie pójdzie. A minister obrony narodowej w telewizji nawołuje
do wstępowania do wojska. Idiota. Jak te owiane złą sławą badania
wyglądają? Ano jedziemy do wskazanego przez WKU szpitala , dostajemy
obiegówkę z lekarzami do odwiedzenia i wędrujemy po nich około 2 dni. Do
zaliczenia około 10 specjalistów jak okulista , chirurg , neurolog itp.
Do tego badania krwi , jeśli braliście jakieś gówna jak dopalacze
możecie już sobie odpuścić, to się w organizmie trzyma naprawdę długo.
Do zaliczenia również kilka prześwietleń i możliwe parę dodatkowych
badań zależnie od specjalizacji.Z wynikami wszystkich badań i wypełnioną
obiegówką kierujemy się do lekarza głównego, który coś tam pochrząka,
podrapie się po nosie i powie wam, że wyniki będą za miesiąc. Po dwóch
miesiącach powinniście dostać od nich odpowiedź. Jeśli jakimś cudem
udało wam się pokonać tą bestię z rogami i 666 na czole jaką jest
wojskowa komisja lekarska to brawo ! Właśnie zostaliście zawodowym
żołnierzem Wojska Polskiego.
Made by Harry